Towarzystwo Miłośników Zielonej Góry - WINNICA

WIERSZE


Halina Bohuta-Stąpel


 


LIMERYKI RÓŻNE


Pewien winiarz z pięknego Droszkowa

cedząc wino, wycedził te słowa:

„Pijąc tylko serwetkę

lico będziesz mieć gładkie,

ale życia ci sczeźnie połowa”.

 

 

Pewien winiarz z pobliskiej Raculi

poszedł w pole w samiutkiej koszuli,

mrucząc: „ Po cóż mi spodnie,

gdy mi tak jest wygodnie

i głęboko w de mam vox populi.

 

 

Młoda winiarka spod Słonego

nabrawszy chęci na „ten-tego”

wypiła wina czarkę

z westchnieniem: ” Stracę markę

jeśli uwiodę nie-winnego...”

 

 

Raz pewien winiarz ze Świdnicy

wtoczył swe wino do piwnicy

bo mu się zalęgły tam skrzaty

co w wino szczają, psubraty,

nadając mu  moc śliwowicy.

 

 

Pewien winiarz z wioseczki Letnica

przemył winem zwiotczałe swe lica

a także  to i owo,

wierząc małżonki słowom,

że znów będzie chłopem jak świca.

 

 

Chytry winiarz z Górzykowa

lepsze wina pod stół chowa

gościom serwując poślednie,

po których plecie się brednie

i  nap*****la  fest głowa.

 

 

Sławetny winiarz z Kisielina

wytwarza takie mocne wina,

że po nich  świat wiruje

i czuje, że ma ruję

babina i chłopina.

 

 

 

Młody winiarz z osady Łaz

wobec dam był tak zimny jak głaz,

ale gdy się narąbał

to na stryszek je wciągał

wielbiąc hurtem je tam raz po raz.

 

 

Wytrawny winiarz z Zielonej Góry

chociaż nie był zeń typ ponury,

raz winem i wódką

spił się z rozwódką,

cichcem dybiąc  na cnotę jej córy.

 

 

Pewien winiarczyk het spod Gorzowa

nie skąpił gościom gładkiego słowa,

ale serwował sikacza,

po którym się łeb zatacza,

lecz reszty ledwie połowa.

 

 

Dostojna dama z grodu Krakusa

przybyła zwiedzić miasto Bachusa

no i deptakiem

szła kujawiakiem

w podskokach i rączych susach.

 

 

Pewien winiarz z Ameryki

tworzył sprośne limeryki

racząc się winem

z żółtym pingwinem,

wznosząc pijackie okrzyki.

 

 

Pewien Chińczyk, choć mieszkał w Asyżu,

zrobił  wino raz z dzikiego ryżu.

Wzniósłszy kielich do góry

rzekł: „Jak z Zielonej Góry

jest me wino, więc pchnę je w Paryżu! ”

 

 

A oto próbka  nowej formy literackiej, stworzonej przez

panią Wisławę Szymborską, czyli tzw. altruik:

 

Szanuj cierpliwość barmana

sam ze sobą  pieprz do rana.